Wiosna zbliża się wielkimi krokami i nie byłabym sobą gdybym
nie zaopatrzyła się w nowy kosmetyk samoopalającyJ
W Rossmanie za magiczną kwotę 9,99 kupiłam balsam zadedykowany ciemnej
karnacji. Zawsze wybieram ten wariant bo zależy mi na zauważalnych efektach.
Pierwsze wrażenie było powalające! U mnie skóra zabrązowiła
się znacznie już po jednej godzinie od aplikacji. Zapach samego balsamu
określiłabym jako bardziej czekoladowy niż kawowy przynajmniej w pierwszym
momencie. Po czasie bardziej wyczuwalne stają się nuty kawowe ale takie
delikatne, przyjemne. Na szczęście nie
wyczuwam zapachu typowego dla samoopalaczy. Nie żeby mi jakoś wybitnie
przeszkadzał ale wiem, że dla wielu osób
to często decyduje o odstawieniu kosmetyków samoopalających. Producent radzi stosować 1-2 razy dziennie ja
jednak nie mam na to czasu i stosuję go po kąpieli. 2 dni stosowania
wystarczyły aby nadać moim nogom zdrowego koloru, który jest bardzo naturalny
bez cienia pomarańczu. Naprawdę to jedyny balsam/samoopalacz w mojej kolekcji,
który daje tak ładny efekt! Substancja odpowiedzialna za opalanie czyli
Dihydroksyaceton jest na 5 miejscu w składzie czyli średnio wysoko –
standardowo jak na balsamy brązujące dlatego nie oczekiwałam spektakularnych
efektów. Na drugim miejscu w składzie jest parafina co nie ukrywam skłoniło
mnie do zastanowienia się nad zakupem. Zaryzykowałam i było warto. Parafina
tworzy na skórze delikatną powłoczkę, która jest wyczuwalna po wchłonięciu
balsamu. Na szczęście nie jest lepiąca. Po paru godzinach sama się
wchłania/ściera po prostu nie ma po niej śladu. Rano skóra jest bardzo miękka,
w moim przypadku jak po zastosowaniu normalnego balsamu nawilżającego.
Zobaczymy jak się sprawdzi przy dłuższym stosowaniu ale na
dzień dzisiejszy jestem oczarowana tym kosmetykiem a szczególnie działaniem i
zapachem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz