sobota, 21 lutego 2015

Zoeva 109 i 110


Zoeva 110 Face Shape

Długo chorowałam na ten pędzel szczególnie dlatego, że nie miałam takiego w swojej kolekcji.  W końcu kiedy nadążyła się okazja nabyć go z rabatem niewiele się zastanawiałam i kupiłam. Pędzel przyszedł do mnie w zamykanej saszetce, która może posłużyć w przyszłości jako np. podróżne etui na pędzle. 
Jako, że była to moja pierwsza styczność z pędzlami tej firmy bardzo miło zaskoczyła mnie estetyka i wykonanie. Skuwka bez skazy natomiast raczka czarna, delikatnie brokatowa i lakierowana, krótka. (jak dla mnie mogłaby być dłuższa) Włosie syntetyczne, przyjemne, sprężyste i odpowiednio zbite.
Kształt pędzla wskazuje, że będzie on stosunkowo wielozadaniowy. Najpierw posłużył mi  do konturowania twarzy. Spisał się nieźle ale ze względu na swoje małe rozmiary nie nadaje się gdy robimy makijaż rano w pośpiechu. Na większe wyjścia – jak najbardziej – gdy chcemy by nasze konturowanie było idealne w tym precyzyjne konturowanie nosa. Nakładałam nim też rozświetlacz i uważam, że również spisał się nieźle choć docelowo w tej roli  wolę pędzle z naturalnego włosia . Był też epizod z korektorem pod oczy ale zdecydowanie lepiej rozprowadza te gęstsze formuły niż płynne.  W końcu 110-tka została moim precyzyjnym pędzlem do konturowania bo w tej roli sprawdza się najlepiej. Gdy mam rano trochę więcej czasu to chętnie po niego sięgam.
Jest to bardzo przyjemny pędzel, który zaostrzył mój apetyt na inne pędzle marki Zoeva.

Zoeva 109 Luxe Face Paint 

Must have do konturowania! Dołączył do kolekcji zaraz po 110-tce. Cudowny pędzel z białego włosia mieszanego (naturalne kozie i syntetyczne) Szczerze gdybym o tym nie przeczytała to powiedziałabym, że cały jest wykonany z włosia naturalnego. Delikatność włosia jest niesamowita, wyczuwalna na skórze i w wykończeniu. Nigdy nie zrobiłam sobie nim plam, idealnie rozciera granice, przejście koloru jest stopniowe i najłatwiej nim wykreować nowe kości policzkowe. Naprawdę coś pięknego. Najbardziej lubię nakładać nim nowy bronzer z Kobo w chłodnym odcieniu, (który zdążył podbić już całe internety ;p). Duet idealny na co dzień! Ale wracając do pędzla – ze względu na swój kształt nie mieści się w osłonkach do suszenia ale na szczęście włosie nie sprawia problemów przy suszeniu. Każdorazowo nakładam odżywkę po myciu (jak na wszystkie swoje pędzle z naturalnego włosia) a po spłukaniu odżywki odpowiednio układam włosy i to wystarcza. Naprawdę nic nie odstaje. To pewnie zasługa mieszanego włosia bo inne moje naturalne pędzle, które nie mieszczą się do osłonek wymagają suszenia w tzw. tutkach z papieru. 

Uwielbiam ten pędzel! Szczerze polecam bo jest warty swojej ceny! Jakość wykonania i estetyka na najwyższym poziomie. Mi do szczęścia brakuje tylko dłuższej rączki (jak np. Maestro) ale to moja subiektywna opinia J

Na pewno skuszę się na kolejne pędzle Zoeva  ;p


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz